Zaledwie 27% użytkowników korzystających z nowoczesnych form komunikacji jest gotowa oddać część swojej prywatności w celu zwiększenia wygody i łatwości korzystania z sieci. Tymczasem każdy, kto korzysta z bezpłatnych aplikacji w telefonie czy z portali społecznościowych udostępnia o sobie szereg informacji. Czy rzeczywiście mamy się czego obawiać?
– Biorąc pod uwagę fakt, że w naszych telefonach znajdują się dane dość wrażliwe, np. te dotyczące preferencji seksualnych lub zamiarów powiększenia rodziny, rozumiem, że użytkownikom może zapalić się czerwona lampka. Należy jednak uświadomić sobie jedną kluczową rzecz – dane te, nawet jeśli trafią do statystyk jakiejś aplikacji to nie są one powiązane z konkretnym użytkownikiem. Oznacza to tyle, że agencja czy firma udostępniająca darmową aplikację nie jest w stanie powiązać konkretnej osoby czy numeru telefonu z informacją na temat preferencji zakupowych czy innych osobistych informacji. I szczerze powiedziawszy, wcale im na tym nie zależy. Mówimy tu raczej o zbiorze danych statystycznych, które specjaliści od marketingu wykorzystują do kreowania spersonalizowanych ofert – mówi Paweł Kmiecik.
Spersonalizowane oferty, tworzone są na podstawie danych, które sami świadomie bądź mniej świadomie udostępniamy, instalując darmową aplikację czy korzystając z przeglądarki internetowej w telefonie. Ich personalizacja polega na zaszeregowaniu użytkownika do określonej grupy np. mieszkańców dużych miast w wieku 30-40 lat aktywnie spędzających swój czas z rodziną. Te dane są oczywiście istotne dla marketingowców.
Większość z nas akceptuje taki stan rzeczy, mając na względzie powiązane z nim benefity – aż 91% respondentów przebadanych w ramach EMC Privacy Index (badanie zrealizowane przy udziale 15 000 ankietowanych z całego świata) docenia korzyści płynące z łatwego dostępu do informacji i wiedzy, które zapewnia technologia cyfrowa.
Tak więc dostęp do danych udzielany darmowym aplikacjom czy portalom społecznościowym ma wiele „twarzy”, ale są one zdecydowanie przyjazne użytkownikowi.
– To wszystko kwestia świadomości. Gdy korzystamy z Facebooka, Instagrama, Airbnb czy TripAdvisor. Można przewrotnie powiedzieć, że to właśnie dzielenie się informacjami o danych psycho-demograficznych ułatwia życie nam samym. Dostajemy to, co jest spójne z naszymi potrzebami, zamiast przypadkowych treści – wyjaśnia Paweł Kmiecik.
Smartfon jest dziś nieodłącznym elementem naszego stylu życia, od dawna już wykraczającym poza zwykłe wykonywanie połączeń i wysyłanie SMS-ów. Potrafi pokierować nas do wyznaczonego celu, wskazać miejsce zgubionych kluczy, podpowiedzieć, gdzie warto dziś zjeść i skorzystać z ciekawych promocji czy też pojechać na wakacje. Aby jednak mógł trafnie wzbogacać naszą codzienność – musi
w jakimś zakresie poznać nasze przyzwyczajenia i potrzeby.
Źródło: newsrm.tv